sobota, 18 kwietnia 2015

Prolog

- Przepraszam pana bardzo, ale wszystkie są zajęte. Może pan jednak zarezerwować pokój na jakiś inny dzień. Jeśli takie jest pana życzenie, dostępne będą... - tłumaczyła uprzejmie młoda blondynka, która choć chyba chciała pomóc, nie mogła zrobić nic przydatnego.
- Nie, dziękuję, nie skorzystam. Do widzenia - przerwał jej chłopak. Jak najszybciej skierował się w stronę drzwi. Nim jednak otworzył je, założył jeszcze kaptur na głowę.
Na zewnątrz padało i to naprawdę mocno. Krople wody tworzyły prawie nieprzerwane łańcuchy, które głośno spadały na betonowy parking. Zdążyły się już na nim utworzyć spore kałuże, które chłopak próbował z niepowadzeniem omijać.
Gdy wreszcie dotarł do swojego auta, był już cały mokry, nawet pomimo płaszcza i kaptura. Po twarzy spływały mu krople wody. Jedna z nich wyglądała nawet jak spora łza. Dostrzegłszy ją podczas spoglądania w lusterko starł ją szybko przemoczonym rękawem. Zaraz po tym, spojrzał w nie jeszcze raz i starając się nie porysować innych zaparkowanych samochodów, cofał auto powoli i ostrożnie.
Wkrótce jechał już opustoszałą drogą, biegnącą przez duży las. Deszcz nie ustawał, wprost przeciwnie, zdawało się, że krople zwierają się ze sobą coraz bardziej, tworząc swoistą wodną zasłonę, która bardzo ograniczała widoczność i zdecydowanie utrudniała jazdę.
Zwolnił. Jeszcze tego brakowało, aby teraz zdarzył się kolejny wypadek.
Nie, nie zniósł by tego, nawet jeśli wtedy, to nie była jego wina.

~~~~~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz